Ciebie tu nie ma Natalia Kulpińska 9,2
ocenił(a) na 53 tyg. temu Wściekłość. To główna emocja, która towarzyszyła mi podczas czytania "Ciebie tu nie ma". Bo to niesprawiedliwe. Nie powinno tak być. Dorośli ludzie, rodzice, powinni kochać swoje dzieci, opiekować się nimi. Powinni być odpowiedzialni. A najgorsze, że to nie jest fikcja literacka. Takie rzeczy dzieją się naprawdę.
Po przeczytaniu tej powieści mam bardzo mieszane odczucia. Zacznę od pozytywnych rzeczy.
Autorka porusza w książce wiele bardzo ważnych kwestii, na dodatek bardzo dobrze do nich podeszła.
Poza tą która mnie najbardziej denerwuje, czyli toksyczne zachowania rodziców, mamy tu jeszcze stereotypowe postrzeganie drugiego człowieka, sięganie po używki, walkę o samego siebie, niezdrową pogoń za ocenami, spełnianie oczekiwań rodziców i wiele innych.
Rodziny dwójki głównych bohaterów były bardzo różne,
ale każda mierzyła się z innymi problemami.
Podobało mi się ukazanie tego wszystkiego, ta powieść niesie bardzo wartościowe przesłania,bo nie tylko jedno, ale wiele!
Dlaczego zdecydowałam się sięgnąć po tę książkę? Zachęcił mnie opis, pamiętam, że pomyślałam wtedy "albo to będzie bardzo dobre, albo bardzo złe". Nie spodziewałam się, że prawda będzie leżała pośrodku. No i okładka, nie mogę o niej nie wspomnieć - kupiła mnie. To ona przyciągnęła moje spojrzenie podczas przeglądania Instagrama. Jest cudowna, a na żywo prezentuje się jeszcze lepiej.
Niestety było też wiele elementów w "Ciebie tu nie ma", które nie przypadły mi do gustu. Podkreślam, że są to moje własne odczucia, każdy będzie miał inne.
Główna bohaterka, Aria, ma 17 lat, natomiast główny bohater, Gabriel (swoją drogą cudowne imię 🖤) ma lat 20.
Rozumiem, że 17 lat to czas nastoletni, że dziewczyna była trzymana pod kloszem, ale momentami miałam wrażenie jakbym czytała o 13-latce. Nie przepadam też za przedstawianiem nastolatek jako mądrzejszych od dorosłych, zwłaszcza że tutaj mi to zupełnie nie pasowało.
Już tłumaczę, chodzi mi o to, że dziewczyna ma naprawdę słabo zachowującego się rodzica lub rodziców, niby nie zdaje sobie z tego do końca sprawy, ale mimo wszystko wytyka rodzicom błędy. Gdyby to zostało podkreślone w toku powieści, a nie w wypowiedzi bohaterki to odbiór byłby inny. To już któraś książka, w której spotykam się z tym zabiegiem. Dziecko wytykające rodzicom błędy wychowawcze w sposób dojrzały i dorosły, tłumaczące wszystko zbyt profesjonalnie, a z drugiej strony zachowaniem nie wykazujące tej dojrzałości i tego by dostrzegało rzeczywiście te błędy.
Zabrakło mi trochę emocji. Akcja gnała za szybko, działo się to w bardzo krótkim odstępie czasu, co mnie niestety nie przekonało.
Za dużo tu było tłumaczenia wszystkiego, jak na mój gust, niektóre rzeczy wystarczyłoby zostawić w domyśle dla czytelnika, nie podkreślać czegoś kilkukrotnie i już byłoby lepiej. Drobnym mankamentem było też słabe dopracowanie książki, trochę błędów niestety.
Książka zostawiła mnie z małym chaosem wewnętrznym, przez co trudno było mi zebrać wszystkie myśli, które chciałabym zamieścić w recenzji.
Myślę, że gdybym sama znajdowała się w przedziale wiekowym 17-20 to książka mogłaby podobać mi się bardziej.
Plusy i minusy rozkładają mi się po równo, nie będę zagłębiać się bardziej i wymieniać dosłownie wszystkiego, nie chcę również zamieszczać spojlerów.
Myślę, że każdy wyniesie z tej książki co innego, każdy odbierze ją inaczej. Nie jest zła, ale nie jest też wspaniała. Decyzję o przeczytaniu pozostawiam Wam.